Człowiek dzisiaj mierzy czas dokładnie i precyzyjnie niemal wszędzie. Stojąc na przystanku można zobaczyć ustawione tablice elektroniczne podające czasy odjazdu tramwajów. Ma się wrażenie, że stajemy się z tego powodu bardziej niecierpliwi, mamy mniejszą tolerancję w czekaniu na cokolwiek a każdą chwilę stajemy się wypełnić fast foodowym zabijaniem czasu. Moda na zabijanie czasu stała się wszechogarniająca i wszelkie elektroniczne gadżety bardzo w tym pomagają, a jak jest w świecie zwierząt?

Czy można zmierzyć subiektywny czas?

pomiar czasu

W świecie nieludzkim czas płynie swoim rytmem. Zwierzęta nie mierzą czasu, on po prostu istnieje niezauważony. Nie mając świadomości upływającego czasu zwierzęta nie odczuwają straty, nie muszą go mierzyć, bo dla nich nie istnieje. Żyją w ciągłej teraźniejszości. Czy jednak nie mają z tego powodu również zmartwień? Pies czekający na właściciela, który wyskoczył do sklepu na chwilkę przeżywa katusze, bo wydaje mu się, że w tej fatalnej sytuacji będzie pozostawiony na zawsze. Gdyby tylko potrafił mierzyć czas, spokojnie siedziałby sobie na kanapie, wiedząc, że za dziesięć minut pan wróci. Niestety pies po powrocie wita właściciela, jak Penelopa Odyseusza po wieloletniej tułaczce. Pomiar czasu uchroniłby go od cierpienia i tęsknoty. Nieumiejętność mierzenia czasu ma więc też swoje wady i skazuje biedne zwierzęta na dziecinne, z naszego punktu widzenia, cierpienia.

Mierzyć czas, źle nie mierzyć też niewesoło, gdzie znaleźć złoty środek? Mierzyć z umiarem i z konieczności. Niech już nas budzi zegarek w telefonie do pracy, ale po co nam to obsesyjne mierzenie czasu do dziesiątego miejsca po przecinku? Po co zegarek, kiedy na coś czekamy, tylko potęguje nieprzyjemne doznania. Czas płynie subiektywnie, spokojnym ludziom, wolniutko…